“Ślusarz”
W łazience coś się zatkało. Rura zaczęła chrapać przeraĹşliwie aĹź do przeciągłego wycia , woda zaś lała się ciurkiem. Po wyprĂłbowaniu kilku domowych środkĂłw zaradczych taki jak dłubanie w rurze szczoteczką do zębĂłw, dmuchanie w otwĂłr, ręczna perswazja, Sprowadziłem ślusarza. Był to człowiek chudy , wysoki, w okularach zsuniętych na orlim nosie. Patrzył spode łba wielkimi niebieskim oczyma, jakiś załzawionym wzrokiem… Wszedł do łazienki bez słowa, pokręcił kranami we wszystkich kierunkach, stuknął młotkiem w rurę i powiedział:
“Ferszlus trzeba rozrtrajbować” .
Ta szybka diagnoza zaskoczyła mnie nieco nie mrugnąłem jednak tylko zapytałem dlaczego. Ślusarz był zaskoczony moją ciekawością, co objawiło się spojrzeniem sponad okularĂłw , chrząknął i rzekł: – “No bo droselklapa tandetnie zablindowana i teraz ryksztosuje”. – Aha, powiedziałem, rozumiem, gdyby droselklapa była w swoim czasie solidnie zablindowana nie ryksztosowała by teraz i roztrajbowanie ferszlusu byłoby zbyteczne.
Na co ślusarz : “A no chyba. A teraz pufer trzeba lochować, czyli dać mu szprajc , Ĺźeby śtender udychtować “.
Postukałem kilkakrotnie młotkiem w kran pokiwałem głową i stwierdziłem -nawet słychać.
Ślusarz : “ Co słychać?”.
Powiedziałem – słychać, Ĺźe śtender Ĺşle udychtowany, ale jestem przekonany , Ĺźe jeĹźeli da mu pan odpowiedni szprajc przsez lochowanie pufra to droselklapa będzie zablindowana a co za tym idzie ferszlus będzie roztrajbowany.
I zmierzyłem ślusarza zimnym, bezczelnym spojrzeniem. Moja fachowa wymowa oraz nonszalancja z jaką sypałem pierwszy raz w Ĺźyciu zasłyszanymi terminami zbiła go nieco z tropu, poczuł Ĺźe musi mi czymś zaimponować. – “Ale teraz nie zrobię – powiada – bo holajzy nie zabrałem. Naprawa będzie kosztować ( tu wyczekał moment aby dobić mnie efektem ceny) 7,50”.
Ja na to – co do ceny to nie ma sprawy , myślałem Ĺźe będzie droĹźej. Jednak nie sądzę
aby musiał się pan fatygować do domu po holajzę. SprĂłbujemy bez holajzy….
Ślusarz był blady i nienawidził mnie: – “Co?!! Bez holajzy?!! JakĹźe mam bez holajzy lochbajtel krypować?! Ĺťeby trychter był na szoner robiony to tak, ale on jest krajcowany i we flanszy culajtungu nie ma, no na na sam abszprewentyl nie zrobię. No nie?”. – No wie pan, gdzieĹź on jest, u licha, krajcowany?
Na co ślusarz: – “Nie widzi pan , Ĺźe ma kajlę na iberlaufie!”…. Zarumieniłem
się po uszy – rzeczywiście nie zauwaĹźyłem Ĺźe na iberlaufie jest kajla, w takim razie zwracam honor, bez holajzy ani rusz.
I poszedł po holajzę, albowiem z powodu kajli na iberlaufie trychter rzecywiście robiony był na szoner nie zaś krajcowany i bez holajzy w żaden sposób nie udałoby się zakrypować lochbajtel w celu udychtowania pufra, czyli dania mu szprajcy przez lochowanie śtendra aby roztrajbować ferszlus, który dlatego źle pracuje bo droselklapę tandetnie zablindowano i teraz ryksztosuje.

Zacytowany powyżej tekst bardzo ciekawie interpretował Tadeusz Fijewski a autorem jest Julian Tuwim.

Feb 19, 12:28 PM − Zapisano w

Komentarze



Textile Help